pożegnanie z Jotun

Dzisiaj musimy pożegnać Jotunheimen. Szkoda, ale nie możemy ryzykować powrotu. Zakończył się sezon i autobusy ze Spiterstulen już nie kursują. Musimy zatem drogę do Lom podzielić na 2 dni.
Rano zwijamy obóz i świetnych warunkach pogodowych (chmury ale nie pada) ok. 10:30 opuszczamy Spiterstulen schodząc asfaltową drogą w dół doliny Visdalen. Konkretnie naciskamy na buty i po 4 godzinach robimy ok. 20 km. Po drodze bezskutecznie próbujemy zatrzymać kilka aut jadących w naszym kierunku (jedno polskie). Autostop nie cieszy się tu dużą popularnością wśród kierowców. Na drodze 55 udaje nam się zatrzymać auto z norweską rejestracją. Jestem mocno zdziwiony. Okazuje się, że to sympatyczne hiszpańskie małżeństwo z Bilbao zwiedzające Norwegię z małym dzieckiem. Wynajęli auto i sobie podróżują. Podwożą nas kilkanaście kilometrów wprost do Lom. Zwiedzamy miasteczko, które ma swój górski klimacik. Słynny kościółek podobny do świątyni Wang w Karpaczu (też norweska). Praktycznie wszystkie budynki w Lom są drewniane. Hotele, knajpki, a także muzea, urząd gminy czy stacja benzynowa są drewniane. Całość ma swój urok. Znajdujemy ławkę obok Statoil i pichcimy obiad. Wieczorem podejmujemy decyzję o dalszej podróży do Otta i pakujemy się do autobusu. Tego dnia przemieszczamy się łącznie jakieś 90 km. W sumie mogliśmy zostać dzień dłużej w Jotun, ale to wydawało się nam zbyt ryzykowne. Kiedyś jeszcze zawitamy do Jotun, wszak widzieliśmy tylko jego część. Cały Park zajmuje 1145 km2, a w jego południowej części znajduje się największy w Norwegii wodospad Vettisfossen ze swobodnym spadkiem wody 275 metrów.

Zdjęcia (15)

Komentarze (0)