Dzisiaj 3 przeżycia:
-Ein Kerem
-Góra Oliwna
-Via Dolorosa
Na razie nie potrafię ułożyć myśli, żeby coś więcej napisać. Dziękujemy Bogu za prowadzenie, naszemu Proboszczowi za nauczanie i wszystkim bliskim naszemu sercu za modlitwę. Z wdzięcznością oddajemy Wasze intencje w naszych modlitwach i doświadczeniach.
update
Rano pojechaliśmy jednak do Ein Kerem. Wczoraj zasugerowałem się informacją, że komunikacja miejska kursuje od niedzieli do czwartku. Jednak w piątek przestaje kursować przed zapadnięciem zmierzchu, a o tej porze roku wypada to ok. godz 16:00. Mogliśmy więc rano pojechać do Ein Karem. I to była bardzo dobra decyzja.
Dojazd jest bezproblemowy ze wszystkich lokalizacji przy których kursuje jedyna linia w miarę szybkiego jerozolimskiego miejskiego tramwaju (lightrail)taka prawie poznańska Pestka. Linia ta kursuje między Bramą Damasceńską a Górą Herzla. Oczywiście staje na Davidka Square gdzie znajduje się Hostel Abraham. Jedziemy L1 do przystanku Yefe Nof (bilet 5,90 szekla)tam przesiadamy się na autobus 28 (bilet 5,90 szekla)i po ok. 15 minutach wysiadamy w pobliżu Kościoła Narodzenia Św. Jana Chrzciciela (po prawej)Udajemy się najpierw do Kościoła Nawiedzenia (po lewej 10 minut drogi pod górę)Fantastyczne miejsce pełne spokoju mocno kontrastującego ze zgiełkiem Jerozolimy. Na dziedzińcu Magnifikat w kilkudziesięciu językach na porcelanowych tablicach. Siadamy sobie w ławce i słuchamy nauczania naszego Proboszcza(ściągnięte z youtuba)Ciepły, znajomy głos mówi o spotkaniu, obdarowaniu Ducha Świętego i spełnieniu obietnicy. Ledwo kończy się nagranie, a do kościoła wchodzi polska grupa i szykuje się do Eucharystii. A więc doświadczamy spotkania, obdarowania i wypełnienia obietnicy!Niesamowite, Chwała Panu :)
Schodzimy na dół i udajemy się do Kościoła Narodzenia Św. Jana Chrzciciela. To także klimatyczne miejsce. Tu z kolei znajdują się tablice z Hymnem Zachariasza i oczywiście Grota Narodzenia Jana. Pijemy dobre espresso w restauracji u O. Franciszkanów i ucinamy sobie ciekawą pogawędkę z pracującą tam Polką. Niesamowite jest to, ze wszędzie słowa "jestesmy z Polski"wywołują ogromny uśmiech i szczerą radość u pytających mieszkańców. Chyba nas Polaków tu lubią. :)
Na dworze błękit nieba i przyjemnie grzeje słońce. Wracamy do Jerozolimy pod słynną Bramę Damasceńską. Nam nie przypada ona jednak do gustu. Za duży zgiełk i ścisk. Zdecydowanie bardziej wolimy wejście wprost do chrześcijańskiej części Starego Miasta czyli przez Bramę Nową, do której zresztą jest najbliżej z hostelu, ok. 15 minut, a nie chodzimy zbyt szybko bo po co sie spieszyć :)
Przedzieramy się w stronę Bramy Lwiej gdzie wychodzimy na Górę Oliwną. Najpierw schodzimy w dolinę, a później schodami ostro na sam szczyt. Pierwotnie mieliśmy wjechać na Górę Oliwną arabskim autobusem, ale na dworcu był taki zgiełk, że postanowiliśmy pójść pieszo. Wejście jest dość forsowne, ale warto.
Na szczycie znajduje się Kopuła Wniebowstąpienia (bilet 5 szekli)trochę poniżej Kościół Pater Noster (bilet 10 szekli)Oba miejsca są pod zarządzem muzułmanów. Celem naszej drogi jest położony trochę niżej mały kościółek Dominus Flevit (Pan zapłakał)Po drodze można zobaczyć panoramę Jerozolimy i widok na żydowskie cmentarze. Po wysłuchaniu poruszającego nauczania naszego Proboszcza z tego miejsca poleciały łzy...
Po dłuższym pobycie w tym miejscu schodzimy do Ogrodu Getsemani i Kościoła Agonii. Kolejne miejsce dłuższego zatrzymania. Powoli wracamy do Starego Miasta i odprawiamy Drogę Krzyżową.
Wracamy do hostelu spacerem. Jest piątkowy wieczór, ulica Yafo zamiera komunikacyjnie, wszytko pozamykane, cicho, pusto. Tylko widać odświętnie ubranych Żydów przemieszczających się pośpiesznym krokiem pewnie na kolację szabatową. Wśród nich całe rodziny, przed nami idzie rodzina z siódemką dzieci. Dziewczynki w długich sukienkach, chłopcom spod koszul u pasa wiszą frędzelki na głowach jarmułki. Sprawiają wrażenie ludzi zadowolonych i świadomych wydarzeń, w których biorą udział.